Komentarze: 4
Wlaśnie wrócilam z naszego górowskiego "MuLtIkInA" cóż to byl za seans...gdy w polowie filmu coś im sie zepsulo i przerwano "NaDaWaNiE" :/ Ale hmm..film byl..no wlasnie jak go określić..nie można powiedzieć o nim, że byl fajny..nie mozna powiedzieć też że byl zabawny...On byl piękny..tak tak..to chyba najlepsze określenie tego filmu..Byl piękny..EhHhHh...To nic, że byly usterki..to nic... film byl tak piękny że nic nie zepsulo jego MaGiIiIi..która wciąż trwala..i "ObLaLa" soba cala widownie..Czasem bylo slychać szelest otwieranej paczki chipsów:) Glównie moich które z wielkim wdziękiem WpIeRdAlAlAm:) Ogólnie bylo ok..ale zaintrygowalam mnie często pokazywany tam obraz "Mony Lizy" ...Koniecznie musze go tu pokazać..i oto on..
***